Historia kopalni do końca XVIII w.
Odmiennie od wielu kopalń świętokrzyskich historia eksploatacji złoża w Miedzianej Górze jest stosunkowo dobrze udokumentowana. Złoże znajdowało się na terenach należących do biskupów krakowskich, którzy prowadzili szczegółową dokumentację swej działalności. Potem, w końcu XVII wieku eksploatacja podlegała kontroli Skarbu Królewskiego, zaś w pierwszej połowie XIX wieku – urzędów górniczych w Wiedniu oraz Warszawie. Urzędy te także pozostawiły po sobie stosy dokumentów, które jednak – na przykład w przypadku Wiednia – nie zostały jeszcze wystarczająco wykorzystane przez historyków.
Źródła historyczne dokumentują fakt odkrycia złoża rud miedzi w Miedzianej Górze, którego dokonał Jan Niedźwiedź z kuźnicy Jasiów nad Bobrzą pomiędzy rokiem 1590 a 1592. Osoba odkrywcy, którą był kuźnik parający się wydobyciem i wytopem żelaza oraz obecność „czapy żelazistej” w najwyższej części złoża sugerują, że odkrycie to nastąpiło podczas poszukiwań lub eksploatacji rud żelaza.
W okresie następnych kilku lat na obszarze złoża, należącym do klucza kieleckiego biskupów krakowskich powstała osada Miedziana Góra i zespół kopalń. W 1595 r. 20 działek górniczych – a może już czynnych kopalń (w tekście oryginalnym „montes”) – każda o boku około 24 m, biskup Jerzy Radziwiłł wydzierżawił na 15 lat spółce prowadzonej przez Georga (Jerzego) Wintera z Lipska. Zakładając, że odcinek o długości 24 m jest zbliżony do szerokości wychodni złoża, można przypuszczać, że działki tworzyły ciąg biegnący wzdłuż wychodni złoża (a więc wzdłuż obecnej wsi Miedziana Góra i jej południowego skraju) o długości prawie 500 m, co oznacza, że spółka Wintera otrzymała przeważającą obszarowo część strefy złożowej. Ponadto spółka uzyskała wyłączność na wytop metali oraz znacznie korzystniejsze prawa eksploatacji niż inni. Miała pozyskiwać spiż (stop miedzi z cynkiem i ołowiem), miedź, z niektórych części złoża również ołów. Spodziewano się też srebra a nawet złota, które uwzględnione zostały w umowie dzierżawnej z biskupem krakowskim.
Po kilku latach eksploatacji w kopalniach miedzianogórskich, zwłaszcza zaś w szybach spółki Wintera – zapewne najgłębszych – pojawiły się znaczne dopływy wody, które praktycznie uniemożliwiły wydobycie w dolnych częściach wyrobisk. Winter nie przedłużył dzierżawy po 1610 r. a nawet chyba wcześniej wycofał się z kopalń, natomiast w 1609 r. zawiązana została nowa, jak można sądzić z nazwisk, już głównie polska spółka górnicza, która zobowiązała się do budowy sztolni[1] odwadniającej, biegnącej od niżej położonego Niewachlowa w kierunku kopalń miedzianogórskich. Sztolnia ta – zwana w ordynacjach (zarządzeniach) biskupa Piotra Tylickiego „stolae dictae Tylicka” – miała mieć długość około 2 km, została jednak zrealizowana tylko w niewielkiej (1/30) części. W latach następnych prowadzono na niewielką skalę wydobycie w górnych częściach wyrobisk „aby darmo i odłogiem góry[2] nie leżały”. Zgodnie z ordynacją (zarządzeniem) biskupa Marcina Szyszkowskiego z 18.10.1617 r. miano wykonać inną „małą sztołkę[3], którą acz nie osuszą tak gór, jako sztołą wielką, może się jednak część ich wyższa osuszyć i zarazem prowadząc ją może Pan Bóg pokazać kruszce jakie bądź to miedziane, bądź ołowiane”. Jednak do 1626 r. również ten projekt nie został zrealizowany, zaś prowadząca wydobycie po 1610 r. spółka gwarecka, ponosząc duże straty zrezygnowała z dzierżawy kopalń. By ożywić eksploatację biskup Szyszkowski swą ordynacją dał kopalnie miedzianogórskie „pospólstwu w moc i używanie, tak że wolno w nich każdemu nie jedno miedzianych, ale i wszelkich inszych, szukać, frysty[4] biorąc a olborę[5] zwyczajną … płacąc”. Chyba jednak eksploatacja rud miedzi nie była zbyt intensywna i rentowna, skoro Mikołaj Brewka „obywatel z gor Miedzianych, Gwarek Klecki … dom swoi przy gorach Miedzianych maiący” w testamencie spisanym w 1632 r. rozporządza jedynie ołowiem wydobytym w kopalniach „Katarzyna” i „Modrzewie”, położonych zapewne na terenie Wzgórz Kostomłockich, na południowy wschód od Miedzianej Góry.
Historyk J. Muszyńska z Akademii Świętokrzyskiej szacuje, iż produkcja miedzi z kopalń miedzianogórskich sięgała w początkach XVII wieku 120-180 ton rocznie (szacunki te wydają się optymistyczne, gdy porównamy je z produkcją w końcu XVIII i pierwszej połowie XIX wieku). Miedż wytapiana była głównie w hucie w Białogonie (obecnie w południowej części Kielc) a także w okresowo czynnych niewielkich hutach w Niewachlowie, Kostomłotach i samej Miedzianej Górze. Z miedzianogórskiego metalu wykonano blachę na dach zamku wawelskiego, który spłonął pod koniec XVI wieku.
W drugiej połowie XVII wieku kopalnie miedzianogórskie były dzierżawione przez Jana Gibboniego i jego syna Jakuba, którzy skupili w swych rękach większość kopalń i hut tej części regionu świętokrzyskiego.
Na terenie pobliskiej Ławęcznej prowadzono w tym czasie eksploatację rud żelaza. W 1608 r. biskup Piotr Tylicki sprowadził na teren klucza kieleckiego włoskich górników oraz hutników, którzy pod kierunkiem braci Wawrzyńca i Jana Andrzeja Czaccich mieli rozpocząć wielkopiecową produkcję żelaza. Włosi orientując się starymi dymarkami w Bugaju, zbadali złoże na górze Ławęcznej. Jego eksploatację rozpoczęli zapewne w 1613 r., w momencie uruchomienia pierwszego wielkiego pieca w Bobrzy. Dokument z 1624 r. potwierdza, że Cacciowie dzierżawili w Ławęcznej 10 frysztów, zaś w kopalni wykorzystywano urządzenie kieratowe. Wydobycie przewyższało okresowo zapotrzebowanie, tak iż ruda była przez dłuższy czas składowana w pobliżu szybów. Zdaniem historyka badającego dzieje pierwszego wielkiego pieca w Polsce, S. Miczulskiego, kopalnie te były czynne mniej więcej do 1690 r. i osiągnęły głębokość 40 m. Po 1640 r. były one dzierżawione – podobnie jak kopalnia miedzianogórska – przez rodzinę Gibbonich.
Powszechnie stosowaną w tym czasie metodą podziemnej eksploatacji był system wieloszybikowy, polegający na głębieniu płytkich szybów i wydobywaniu rudy w ścianach szybów, w promieniu kilku metrów. W przypadku jednak eksploatacji głębszych złóż – a takim było cementacyjne złoże rud miedzi w Miedzianej Górze – poszczególne szyby musiały być połączone chodnikami, przede wszystkim ze względu na ekonomiczną opłacalność wydobycia, przewietrzanie wyrobisk (czyli bezpieczeństwo pracy) oraz ich odwodnienie. Tylko w przypadku połączenia szybów poziomymi wyrobiskami opłacalne stawało się stosowanie kieratów odwadniających oraz wykonanie wspólnej dla wielu kopalń sztolni odwadniającej. Niewątpliwie jednak na terenie Miedzianej Góry istniało w pierwszej połowie XVII wieku kilka oddzielnych kopalń, na co wskazuje różny czas ich powstawania i forma dzierżawy. Bezpośrednim dowodem na chodnikową eksploatację złoża miedzianogórskiego w XVII wieku są pozostałości podziemnych wyrobisk – „dawne galerye[6], w których starzy robili” najczęściej już zaciśnięte, na które natrafili górnicy w końcu XVIII wieku.
W końcu XVII i w pierwszej połowie XVIII wieku wydobycie kruszców (rud metali kolorowych) znalazło się w kryzysie, chociaż biskupi krakowscy czynili próby ożywienia tego przemysłu, np. w latach trzydziestych XVIII wieku (patrz relacja J. F. Carosiego w ramce). W tym okresie funkcjonowało jednak górnictwo i hutnictwo żelaza. Górnicy miedzianogórscy pracowali na rzecz wielkiego pieca w Samsonowie, zaś rudę dla tego pieca sprowadzano z dalszych odległości. Być może więc prowadzili wydobycie na Ławęcznej, ale brak o tym wzmianek w relacjach z tego czasu.
Intensywne poszukiwania górnicze oraz eksploatację złoża miedzianogórskiego podjęto za panowania króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Wysłannicy króla – Jan F. Carosi będący w Miedzianej Górze w 1779 lub 1780 r. i wizytujący ten teren latem 1781 r. Jan J. Ferber – znaleźli kopalnie miedzianogórskie opuszczone. Ten pierwszy przytoczył relacje mieszkańców o skarbach ukrytych w Ziemi, podczas gdy drugi miał sceptyczne zdanie na temat zasobności złoża. Obaj badacze-podróżnicy opisali fragmenty rud, które znaleźli na hałdach oraz pozostałości dawnych, zasypanych już wówczas szybów.
Powołana przez króla Stanisława Augusta w kwietniu 1782 r. Komisja Kruszcowa, kierując się opinią J. F. Carosiego już na samym początku swej działalności zleciła rozpoczęcie prac górniczych w Miedzianej Górze. Jesienią 1782 r. prace prowadzono już w 5 szybach zlokalizowanych na planie wykonanym 19 września 1782 r. (ryc. 6). Zdaniem kieleckiego geologa i badacza złoża miedzianogórskiego, Z. Rubinowskiego plan ten oraz zamieszczony na nim opis złoża są zgodne z obecną znajomością jego budowy geologicznej. Ówcześni górnicy prawidłowo prowadzili więc rozpoznanie złoża. Przedmiotem ich poszukiwań i eksploatacji w kopalni budowanej w 1782 r. były pokładowe rudy impregnacyjne (zbudowane z rozproszonych w ilastej skale drobnych skupień) miedzi i cynku, jak również zwarte koncentracje („żyły”) rud miedzi, biegnące wzdłuż uskoków poprzecznie przecinających strefę złożową.
Ryc. 6. Mapa kopalni miedzianogórskiej Delineacya na oko bardziej niż przez regularny pomiar uczyniona szybów i kopalni w Miedzianej Górze dnia 19 września 1782 r. (kopia oryginału znajdującego się w zbiorach Biblioteki Jagiellońskiej – sygn. M 47/158) oraz fragment artykułu Z. Rubinowskiego (1982) cytujący i komentujący teksty na mapie.
We wrześniu 1782 r. w szybie „Stanisław August” (nowo budowanym ale usytuowanym blisko śladów dawnej eksploatacji) o głębokości około 55 m przebito już serię ilastą i rozpoczęto jego głębienie w obrębie ciemnych wapieni górnodewońskich. Obok tego szybu znajdował się jeszcze szyb „św. Józef”, natomiast w odległości około 200 m na zachód (WNW) zlokalizowane były szyby „św. Antoni”, „św. Krzysztof”, „św. Wenceslaw”. Były one połączone podziemnymi chodnikami, które miały drewnianą obudowę i w czasie wykonywania planu nie były zalewane przez dopływy wód.
W sąsiedztwie kopalni, na terenie wsi Miedziana Góra oraz Niewachlów powstały w szybkim czasie zakłady wzbogacania i przeróbki rud a także budynki administracyjne i mieszkalne. Początkowo, do jesieni 1785 r. przedsiębiorstwo miedzianogórskie zarządzane było bezpośrednio przez Komisję Kruszcową, potem – do 1788 r. – przez członka tej Komisji, biskupa Krzysztofa Szembeka, zaś od 1791 r. dzierżawcą kopalni był bezpośredni jej administrator (dyrektor) Antoni Soldenhoffie – postać bardzo kontrowersyjna (biogram oraz opinia dr Marii Czeppe).
Biogram oraz opinia historyka, dr Marii Czeppe z Instytutu Historii PAN w Krakowie o baronie Antonim Soldenhoffen (Soldenhoffie)
Z okresu działania przedsiębiorstwa założonego przez Komisję Kruszcową a następnie zarządzanego przez Szembeka i Soldenhoffa zachowało się szereg źródeł archiwalnych, w tym inwentarzy, raportów i listów, z których można czerpać wiedzę o rozwoju kopalni. Inwentarz z 1788 r. wykazuje, iż długość podziemnych wyrobisk kopalnianych wynosiła 350 m, zaś do ich głębienia używano m.in. świdrów i prochu strzelniczego. Transport w szybie ”Stanisław August” funkcjonował przy użyciu kieratu. Eksploatowano wówczas – zapewne systemem filarowym – dwa górne poziomy kopalni do głębokości około 50 m. W rachunkach kopalni, które przeglądał historyk T. Korzon jeszcze w XIX wieku zachowały się nazwy 11 szybów: „nowy i stary szyb ś. Stanisława, śś. Krzysztofa, Antoniego, Katarzyny, Wenceslawa, Józefa, Jana, Michała, Adama i Ewy”. Wielu z nich nie udało się jednak dotąd zlokalizować na mapach.
W czerwcu 1789 r., starosta romanowski, Aleksander Rożniecki przeprowadził lustrację zakładów miedzianogórskich i sporządził z niej raport, który podsumowywał okres bezpośredniego zarządu biskupa Szembeka. Raport ten opisuje zabudowania i urządzenia zakładów, eksploatację w kopalni, zawartość magazynów z produkcją (niestety, w większości nie sprzedaną) oraz formułuje wnioski dotyczące dalszych działań. Z raportu tego wynika, że w latach 1785-1788 zakłady miedzianogórskie wyprodukowały około 26 t miedzi, 26 t glejty (tlenku ołowiu wykorzystywanego m.in. jako barwnik produktów ceramicznych), 7 t spiżu (stopu miedzi, cynku i ołowiu), 5 t ołowiu oraz 2 t witriolu (uwodnionego siarczanu miedzi lub kwasu siarkowego). Miedź z zakładów wykorzystywana była w mennicy królewskiej do produkcji monet: groszy, półgroszy i trojaków a także do produkcji dzwonów, blach dachowych, naczyń oraz galanterii metalowej (broni ozdobnej, figur). Niestety, jakość produkowanych surowców, w tym miedzi przekazywanej na potrzeby mennicy królewskiej, była stosunkowo niska.
Król Stanisław August, który zwiedzał Miedzianą Górę w lipcu 1787 r. (ale nie schodził raczej do kopalni), był zadowolony z postępu prac i stanu przedsiębiorstwa (fragmenty relacji z wizyty królewskiej). Na dowód tego osobiście rozpoczął głębienie następnego szybu, wbijąc łopatę w ziemię (tak jak to uwielbiają robić również współcześni dygnitarze).
Mimo jednak znacznych nakładów poniesionych przez skarb królewski na rozwój przedsiębiorstwa w pierwszych kilku latach jego istnienia, nie osiągnęło ono większych zysków, przynosząc nawet w okresie swego największego rozwoju (do 1788 r.) straty.
W latach dziewięćdziesiątych XVIII wieku, do momentu utraty niepodległości przedsiębiorstwo miedzianogórskie, nie otrzymując już dotacji produkowało niewiele, znajdując się praktycznie w stanie upadku. Jak donosił w listach do rządowej Komisji Ekonomicznej jej przedstwiciel urzędujący w Miedzianej Górze, Turner, prace górnicze polegały na okresowej eksploatacji kruszców na doraźne potrzeby i nie zapewniały nawet utrzymania istniejącego stanu kopalni, mimo iż górnicy natrafiali niekiedy na bogate ciała rudne. W marcu 1793 r. Turner pisał w liście, że „od dwóch miesięcy osadzono kilkunastu robotnika na dobywaniu kruszcu miedzianego, którego się jeszcze dotąd dosyć obficie znaiduje”[7]. Kopalnia miała wówczas co najmniej cztery szyby, niektóre z nich były jednak opuszczane lub zawalały się, zaś robotnicy nie zawsze dostawali wynagrodzenie. Turner informował na przykład, że zimą 1793 r. zawalił się szyb, w którym wydobywano galman, natomiast w liście datowanym na 30 czerwca tego roku donosił, że zawalił się następny, prawdopodobnie główny szyb: „Szyb czwarty, Stanisław zwany, przez który robotnik w dół schodził, także się w miesiącu maju zawalił. Teraz robotnik, póki robota trwała, szybem trzecim, Katarzyna zwanym na dół do roboty schodził”. Produkowana miedź (i wyroby miedziane) miała niewielki zbyt, przedsiębiorstwo zaś utrzymywało się głównie ze sprzedaży glejty (tlenku ołowiu) używanego przez garncarzy do pokrywania wyrobów ceramicznych. W cytowanym wyżej liście z czerwca 1793 r. Turner pisał: „na naczynia miedziane różne, przez dwóch kotlarzy przy fabryce robione, bardzo mały odbyt[8] jest, szczególnie za glejtę przez garncarzy kupującą, kiedy niekiedy pieniędzy dochodzi”.
Kopalnie miedzianogórskie na początku 1794 roku przejął w dzierżawę gen. Jan Baptysta Komarzewski. Jednak po wybuchy powstania kościuszkowskiego przystąpił do insurekcji (artykuł prof. Jerzego Szczepańskiego).
Po zajęciu regionu świętokrzyskiego przez zaborców austriackich, około 1797 r. wznowiono działalność miedzianogórskich zakładów górniczo-hutniczych. Spodziewano się uzyskać ze złoża miedzianogórskiego srebro, ołów, miedź, cynk i antymon, o czym świadczy mapa dołączona do opisu okazów rud pochodzących z tego złoża opublikowanego w Berlinie 1799 r. (ryc. 7). Interesującą mapę z 1804 r. (ze zbiorów Archiwum Państwowego w Wiedniu) zaprezentował prof. Jerzy Szczepański w artykule o gen. Janie Baptyście Komarzewskim (poniżej).
[1] Sztolnia – poziome wyrobisko górnicze (chodnik górniczy) łączące się z powierzchnią; sztolnie odwadniające wykonuje się na terenach o zróżnicowanej morfologii, gdzie wylot tego wyrobiska może być położony niżej niż jego początek.
[2] Góry – górami zwano wówczas nie tylko wzniesienia lecz również kopalnie podziemne.
[3] Sztołka – mała sztolnia.
[4] Fryszt – działka górnicza.
[5] Olbora – podatek eksploatacyjny.
[6] Galeria – chodnik górniczy.
[7] Ten i następne cytaty z listów Turnera za artykułem W. Kuli (1956).
[8] Odbyt – zbyt.