Antoni Soldenhoffen
Biogram został opublikowany w latach 2000-2001 w XL tomie Polskiego Słownika Biograficznego. (Maria Czeppe)
Soldenhoffen (Soldenhoff, Soldynow, Soltanhof) Antoni Aleksander h. własnego (zm. po r. 1797), baron, oficer rosyjski, gen.-major wojsk kor., dyrektor zakładów metalurgicznych. Najczęściej spotykaną formą nazwiska jest: Soldenhoff, sam S. jednak podpisywał się Soldenhoffen. Prawdopodobnie pochodził z Austrii, z rodziny Söldner von Söldenhoffen (wg niektórych herbarzy Soldner von Soldenhoffen), której przedstawiciel, Johann Adam, otrzymał szlachectwo od cesarza w r. 1646.
Wg rezydenta austriackiego w Warszawie K. Reviczky’ego, S. był czeskim Niemcem, który służył w armii francuskiej, a potem rosyjskiej, wg rezydenta pruskiego F. Blanchota, wyszedł w r. 1769 ze służby austriackiej. Jest prawdopodobne, że S. pojawił się w Polsce w r. 1766 w towarzystwie posła francuskiego markiza L. G. de Conflans, a potem wstąpił na służbę rosyjską. W r. 1769 w stopniu majora kompletował w Petersburgu 3-tysięczny oddział żołnierzy (dowódcą był płk W. Karr), przeznaczony do walki z konfederacją barską i w poł. sierpnia t.r. wyruszył z częścią oddziału do Rygi, gdzie miał uzupełniać uzbrojenie i stan liczebny przed wkroczeniem do Polski. Brał udział w działaniach przeciw konfederatom, m.in. latem 1771 wspólnie z płk. Albiczewem i Düringiem na czele 400-osobowego oddziału otoczył zgrupowanie wojsk hetmana w. lit. Michała Kazimierza Ogińskiego. S. był niewątpliwie tym sztabsoficerem, który przekazał (w końcu sierpnia lub na początku września) hetmanowi wezwanie do złożenia broni i został wówczas przez niego uwięziony.
Wg W. Tokarza, w r. 1773 w stopniu pułkownika przeszedł S. na służbę Rzpltej, jednak w dyplomie nadanego mu w r. 1775 indygenatu tytułowany był podpułkownikiem wojsk rosyjskich. W r. 1774 został szambelanem Stanisława Augusta. Podczas sejmu rozbiorowego brał udział w życiu towarzyskim stolicy. Był członkiem założycielem Klubu Szlacheckiego w Pałacu Radziwiłłowskim, figurował na liście subskrybentów projektowanej kolekty na rzecz sprowadzenia do Warszawy teatru francuskiego. We wrześniu 1775 przebywał w Wiedniu, gdzie próbował znaleźć poparcie dla swoich dość fantastycznych projektów: chciał handlować wołami, zakładać magazyny, w których mogliby kupować gdańszczanie i przez to osłabić handel pruski; rozpowiadał, że ma z Polski zlecenie na zakup 40 tys. sztuk broni, ale jego deklaracjom nie dawano wiary, znany był bowiem ze swej fanfaronady jak również z długów karcianych. Zakupił w Wiedniu tylko kilka sztuk broni. Pod koniec września wyjechał do Polski. Informacje o jego działalności dla kanclerza austriackiego W. Kaunitza zebrał we wrześniu t.r. Reviczky; wg przesłanej 20 IX depeszy, S. miał w armii rosyjskiej 2 tys. rb. żołdu, lecz z niejasnych powodów podał się do dymisji i został majorem w wojsku polskim. Był zaufanym ambasadora rosyjskiego O. Stackelberga, a w swoich przedsięwzięciach finansowych miał wsparcie generałów rosyjskich A. Bibikowa i A. Romaniusa. W Warszawie prowadził zbytkowny tryb życia, nabył też majątek ziemski w Czechach; dochody jego (zdaniem Reviczky’ego) pochodziły głównie z gry.
W r. 1776 kupił S. w Warszawie pałac przy ul. Senatorskiej 461 (zw. później pałacem Blanka), który wkrótce odstąpił Józefowi Mikorskiemu. Prowadził jakieś bliżej nieznane interesy ze stolnikostwem podlaskimi Kuszlami, ze spadkobiercami Jerzego Sołłohuba, którym bezprawnie zajął majętności z pomocą rosyjskich wojsk pod wodzą gen. Romaniusa, później ze spadkobiercami Andrzeja Tarły. Na poczet długu zaciągniętego przez Tarłę oraz po nabyciu jego weksli rozpoczął S. proces w Komisji Skarbowej i uzyskał korzystny wyrok. Samowolnie zajął wtedy objęte procesem spadkowym dobra, na których miała dożywocie matka Tarły, Józefa Kołłątajowa: najpierw Babin, a potem Baranów w Sandomierskiem. Trzymał go do r. 1781 powodując wielkie straty w lasach baranowskich. W sporze tym protegował go ambasador Stackelberg. Wśród dłużników S-a byli też Sułkowscy, on sam winien był pieniądze wielu osobom.
W listopadzie 1778, wobec toczącej się wojny o sukcesję bawarską, S. zgłosił austriackiemu feldmarszałkowi A. Hadikowi plan utworzenia polskiego korpusu ułanów, został on jednak odrzucony. S. miewał w tym czasie (1778–81) konszachty z baronem K. Juliusem, oskarżonym o nielegalne werbowanie Polaków do wojska austriackiego, potem dopomagał w uwolnieniu Juliusa z aresztu. W marcu 1779 król pruski Fryderyk II wymieniał się informacjami na temat S-a ze swym rezydentem w Warszawie F. Blanchotem; podkreślano niezwykłe względy Stackelberga dla S-a, którego żona przyznawała się do pokrewieństwa z rosyjskim ambasadorem. W tym także czasie zaprzyjaźnił się S. z austriackim radcą górniczym F. L. Harrschem, który próbował zainteresować swoimi wynalazkami Stanisława Augusta i prowadził poszukiwania górnicze w Polsce. Ok. r. 1780 S. prawdopodobnie towarzyszył Harrschowi w poszukiwaniach soli w okolicach Buska, a w końcu t.r. brał udział w przygotowaniach do pokazu «maszyny meteorologicznej», zorganizowanego przez Harrscha w należącej do S-a karczmie «Ostatni Grosz» na Solcu w Warszawie. W r. 1781 pod naciskiem Stackelberga Stanisław August poszukiwał dla niego intratnej dzierżawy, m.in. w administracji lasów kozienickich. Przystał też na zwiększenie pensji S-a (są w rachunkach królewskich wpłaty na jego rzecz, np. w r. 1776 – 1 050 zł.). Mimo to sytuacja finansowa S-a była bardzo zła; w r. 1782 zmuszony był oddać swe dobra «w konkurs» (na licytację). Karczmę «Ostatni Grosz» oferował w r. 1782 na sprzedaż królowi.
Na przełomie l. 1781 i 1782 S. zwiedził Miedzianą Górę i Niewachlów koło Kielc i przedstawił królowi 5 II 1782 raport z tej podróży, w którym bardzo optymistycznie ocenił zasoby złóż i możliwości zorganizowania przetwórstwa. Oprócz rud metali spodziewał się wydobywać malachit i azuryt, czynił też królowi nadzieje na możliwości uzyskiwania srebra. Powołując się na swe zainteresowania metalurgią, zaoferował zorganizowanie wydobycia ołowiu i miedzi. Być może na zainteresowanie S-a metalurgią wpłynęła współpraca z Harrschem. Oferta została przyjęta i S-a zatrudniono w dzierżawionych od bpstwa krakowskiego przedsiębiorstwach wydobycia i przetwarzania rud ołowiu i miedzi. Powstała wiosną 1782 Komisja Kruszcowa powierzyła mu stanowisko dyrektora. S. zajął się energicznie pracami w Miedziance i Górnie, od czerwca także w Miedzianej Górze i Niewachlowie. Na rozpoczęcie robót i płace dla górników pożyczał pieniądze od Harrscha, otrzymał też fundusz (300 dukatów na 3 miesiące) od Komisji Kruszcowej. Wizytacja przeprowadzona 19 IX t.r. przez jej prezesa, bpa płockiego Krzysztofa Szembeka, potwierdziła zaawansowanie robót górniczych prowadzonych przez S-a. Odkopane i pogłębione zostały szyby wydobywcze, zabezpieczone chodniki. W raporcie z 11 V 1783 donosił S. królowi o postępie robót górniczych i pracach przy budynkach i piecu w Niewachlowie, gdzie mieli pracować przybyli z Węgier odlewnicy oraz o wizycie Kurlandczyka, barona Tymoteusza Nordenflichta, który bardzo interesował się przedsiębiorstwem. W październiku t.r. jeździł S. na życzenie króla, spowodowane żądaniami Stackelberga, do Mińska na Tryb. Lit. w jakiejś sprawie majątkowej, w tym czasie nadzór nad produkcją sprawowała jego żona. W r. 1784 został odznaczony Orderem św. Stanisława. Prawdopodobnie w tym czasie związał się z masonerią, wstępując do loży «Bouclier du Nord». W lipcu 1785 jeździł do Krzeszowic, prawdopodobnie w związku z poszukiwaniami złóż soli. Po trzyletnim okresie (1782–5) Komisja Kruszcowa powierzyła bpowi Szembekowi administrację «fabryki miedzianogórskiej» na następne trzy lata; S. zaś pozostał jej dyrektorem, choć przejściowo, jak się zdaje, w l. 1785–6 nadzór nad zakładem sprawował Nordenflicht. W r. 1785 krytycznie S. ocenił jego działalność, zwłaszcza jakość i ilość wyprodukowanej miedzi, a postawiony piec kazał przebudować. Dn. 15 XII t.r. został dyrektorem generalnym «fabryki» i zobowiązał się dostarczać rocznie 200 cetnarów miedzi dla Komisji Menniczej. W lutym 1786 na posiedzeniach Komisji Kruszcowej przedstawiono jego memoriał, w którym proponował zawarcie kontraktu emfiteutycznego z biskupstwem na dzierżawę Miedzianej Góry i na założenie hamerni (kuźni) w Bobrzy. Rzeczywiście, w r. 1786 król wziął w 40-letnią emfiteutyczną dzierżawę od bpstwa krakowskiego Miedzianą Górę i Niewachlów. Komisja wprawdzie odmówiła finansowania «stancji» S-a w Kielcach, jednak uchwaliła przekazanie mu 10 tys. zł. na drewno do prac w Miedzianej Górze. S. wysuwał też propozycje wydzierżawienia innych dóbr od bpstwa krakowskiego, przekonując o występujących tam kruszcach. Prosił o pomoc w zorganizowaniu sprzedaży wyrobów miedzianogórskich. W lipcu 1787, podczas powrotu z Ukrainy, teren robót zwiedzał Stanisław August. Oglądał szyby (było ich wówczas 12) i piece, płuczki, a właściwości przedstawionych królowi przez S-a minerałów i półproduktów oceniał towarzyszący mu profesor Uniw. Krak. Franciszek Scheidt. Wizycie asystował S., jako dyrektor generalny, z synem Alojzym zatrudnionym na stanowisku kontrolera. Dopiero w październiku 1787 przedstawił rewers, w którym Nordenflicht zrzekał się wszelkich pretensji do fabryki. T.r. był kontrahentem Antrepryzy Tabacznej, jednak najpewniej nie prowadził plantacji, lecz odstąpił kontrakt z zyskiem.
W trzyletnim okresie administracji Szembeka, pod zarządem S-a, wyremontowano w okolicach Miedzianej Góry kilka budynków, w tym warzelnię koperwasu (siarczanu miedzi), prażalnie rud miedzi, uruchomiono hutę w Miedzianej Górze z piecami do odciągania srebra z miedzi, do wytopu ołowiu i czyszczenia srebra, zaś w Niewachlowie – hutę, płuczki mechaniczne i młynki (tłuczkarnie) o napędzie wodnym, ponadto pomieszczenia dla pracowników. Na miejscu urządzono też gorzelnię i browar. Od r. 1787 dozór nad produkcją sprawował dodatkowo sprowadzony przez króla z Węgier specjalista P. Kolbany. W l. 1788–9 zakłady produkowały miedź w sztabkach, spiż, ołów, glejtę, którą sprzedawano garncarzom, oraz witriol. Z Miedzianej Góry pochodził malachit, którym ozdobione były pokoje Stanisława Augusta. Fabryka zatrudniała ponad 100 osób, była więc największym zakładem hutnictwa kruszcowego w Rzpltej. Jednak bilans trzyletniego okresu był niepomyślny; wydatki przewyższały dochody. W l. 1789–90 zarządzała przedsiębiorstwem prawdopodobnie Komisja Ekonomiczna, S. pozostawał jednak jej dyrektorem. Dn. 29 I 1791 zawarto kontrakt, na mocy którego został dzierżawcą «fabryki miedzianogórskiej» na sześć lat. Kontrakt obejmował wsie Miedziana Góra i Niewachlów oraz «fabrykę całą mineralną w tychże dobrach znajdującą się» z prawem wydobywania i przetwarzania kopalin, dotyczył też zabudowań i narzędzi. S. jako dzierżawca i dyrektor zobowiązywał się pokryć koszty inwestycji, w tym ukończenia kuźni, pieca «węgierskiego» i dwóch warsztatów oraz budynków dla majstrów, rzemieślników i pisarza. Miał też sam opłacać wszelkie podatki, bez dodatkowego obciążania poddanych. Zgodził się także dopuścić do spółki gen. Jana Komarzewskiego, jeśli ten zechce. Z ramienia Komisji Ekonomicznej nadzór sprawował już od r. 1789 pisarz fabryczny Turner. Równocześnie w r. 1789 żona S-a uzyskała od administracji bpstwa krakowskiego trzyletnią dzierżawę propinacji.
W r. 1789 sejm uchwalił przejęcie dóbr bpstwa krakowskiego, dzięki czemu przedsiębiorstwo uwolnione zostało od kosztów dzierżawy i zyskało swobodę w prowadzeniu poszukiwań górniczych. S. zlecił rozpoczęcie poszukiwań m.in. na Karczówce koło Kielc, w rejonie Niewachlowa, Górna, Szczukowskich Górek i koło Krajna. Znaleziono rudy ołowiu, a S., «niespracowany w dociekaniach nowych wynalazków, doszedł fabrykowania glejty z nieużytecznych mieszanin kruszcowych» (F. Nax), z czego mogli korzystać garncarze. Dostarczał też miedź dla warszawskich ludwisarni i mennicy, lecz jej jakość krytykowano. Z jego zakładów pochodził dzwon, ofiarowany w r. 1791 dla kościoła Opatrzności Bożej w Warszawie. Dzięki pomocy brata, austriackiego komendanta Nowego Sącza, S. zdołał załatwić po korzystnej cenie dostawy drelichu (lub sukna) dla wojska polskiego. Przebywał często w stolicy; w r. 1792 był mieszkańcem jurydyki Bielino (ul. Marszałkowska 1370). W związku z wybuchem wojny w r. 1792 proponował królowi, że obejmie dowództwo wojsk na Litwie. Wg W. Tokarza, Stanisław August używał S-a do kontaktów z dowódcami rosyjskimi, zwłaszcza z gen. M. Kachowskim, jego dawnym znajomym. W kwietniu 1793 rosyjski gen. O. Igelström polecał S-a ambasadorowi J. Sieversowi, prosząc o pomoc dlań w odzyskaniu pieniędzy za sprowadzone sukno dla wojska; zachwalał go przy tym, że dobrze służył gen. A. Bibikowowi i Stackelbergowi. S. związał się z konfederacją targowicką i 13 VIII 1793 uzyskał z jej ramienia nominację na komisarza skarbowego. Towarzyszył Sieversowi podczas sejmu w Grodnie w r. 1793; był na liście pensjonariuszy z pensją 200 dukatów. W lipcu t.r. rozpowszechniał pogłoski o wkroczeniu wojsk pruskich w rejon Warszawy, zajęciu Sandomierskiego, Krakowskiego i Lubelskiego. Na mocy uchwały sejmu grodzieńskiego z 23 XI 1793 („Ustanowienie dyrekcji nad fabryką kopalni krajowych”) powierzono mu stanowisko generalnego dyrektora kopalni krajowych, z prawem zasiadania w Komisji Skarbowej z głosem decydującym i z pensją roczną równą płacy komisarzy skarbowych. Gdyby po czterech latach kopalnie nie przynosiły dochodu, S. miał stracić pensję.
Tymczasem w l. 1792–3 zakłady miedzianogórskie podupadały. S. angażował się w działalność polityczną, a w niepewnej sytuacji kraju począł prowadzić rabunkową eksploatację złóż na terenie «fabryki». Hamernia została wystawiona w złym miejscu, bez dostatecznego dostępu do wody. W czasach targowickich S. wydzierżawił biskupią wieś Bobrza w pobliżu Miedzianej Góry. Produkował metal, który wykorzystywano do produkcji broni; tuż przed wybuchem powstania kościuszkowskiego Igelström nakazał skonfiskować 8 tys. (wg innych danych 14 tys.) pałaszy, 2 armaty i 6 moździerzy z remanentów z dostaw S-a dla armii kor., a gdy ów domagał się zapłaty, odpowiedział groźbami. Stosunki S-a z dyplomatami i wojskowymi rosyjskimi były jednak dobre. Po wybuchu insurekcji w Warszawie (17 IV 1794) S. schronił się w saskim poselstwie razem z Karolem Boscampem-Lasopolskim. Na żądanie władz powstańczych z 22 IV został aresztowany i przeniesiony do pałacu Brühlowskiego, a z początkiem maja do więzienia w podziemiach prochowni. Dn. 13 V Rada Zastępcza Tymczasowa poleciła Komisji Porządkowej przesłuchać go i wydobyć informacje o miejscu przechowywania broni, surowców do odlewania armat oraz o okolicznościach kontraktów na dostawę drelichów i płócien. S. prawdopodobnie oferował władzom powstańczym pomoc w tym zakresie i po przeprowadzonej 13 VII indagacji został uwolniony.
Po upadku powstania S. nawiązał kontakty z okupacyjnymi władzami rosyjskimi i zasiadał w przybocznej kancelarii, tzw. Regencji, komendanta Warszawy, gen. F. Buxhövdena. Z 20 XII 1794 pochodzą dwa przywileje dla S-a, wydane przez Stanisława Augusta. Prawdopodobnie wystawione zostały później, może już po trzecim rozbiorze, lecz antydatowane. Na mocy tych dokumentów S. z małżonką, w nagrodę swych poszukiwań i prac górniczych oraz za administrowanie w Miedzianej Górze, otrzymali bez opłaty w dożywotnie posiadanie dwa folwarki w woj. krakowskim, z klucza słomnickiego dóbr stołowych królewskich – Miłocice i Lipną Wolę, a w woj. sandomierskim z klucza osieckiego – folwark osiecki z wsiami: Osiecko, Długołęka, Ruska Wola i Sucha Wola oraz folwark Czajków. Najprawdopodobniej jednak nie zdołał objąć tych dóbr w posiadanie. W r. 1795 należał do grona osób, które przejęły dochody z loterii w Warszawie. W dozorze nad kopalniami i warsztatami w Miedzianej Górze i okolicach zastępował go w tym czasie syn Alojzy. S. jednak pozostawał na mocy kontraktu dzierżawcą do końca 1796. Od początku 1794 współpracował z gen. Komarzewskim, któremu król ustąpił swe prawa emfiteutyczne. Zakłady, zaniedbywane i rabunkowo eksploatowane, popadły w ruinę wskutek zniszczeń wojennych. W ostatnich latach produkowano jedynie glejtę. Z początkiem 1797 przejęte zostały przez władze austriackie, które starały się od S-a odzyskać długi fabryki. O losach S-a po wrześniu 1797 brak informacji.
S., człowiek niewątpliwie rzutki i przedsiębiorczy, z rozmaitym skutkiem angażował się w przedsięwzięcia gospodarcze. Umiał korzystać ze skłonności króla do zatrudniania zagranicznych specjalistów. Oprócz stałych poborów otrzymywał okazjonalne gratyfikacje, np. z okazji podróży, na opłacenie kosztów dzierżawy czy inwestycji. Nic nie wiadomo o jego wykształceniu metalurgicznym, najpewniej zdobywał je doraźnie, od napotkanych specjalistów; niektórzy skarżyli się, że przyswoiwszy sobie ich umiejętności, zwalniał ich z pracy. Zdołał rozbudować zakłady i uruchomić produkcję na sporą skalę i nadać rozmach prowadzonej działalności.
Z małżeństwa z Katarzyną (nazwisko panieńskie nieznane) miał S. syna Alojzego (używającego nazwiska Soldenhoff), który już w r. 1783 pomagał matce w zarządzie pod nieobecność S-a, w r. 1790 starał się o wsparcie swej inicjatywy zorganizowania handlu produktami z Miedzianej Góry. Ok. r. 1819 mieszkał w Teodorówce koło Dukli. Prawdopodobnie został potem inżynierem komunikacji wodnej Objazdu Pragi (1832). S. miał zapewne też córkę (Alojzy Soldenhoff nazywał ją siostrą), w r. 1790 zamężną, która posiadała jakieś wpływy w otoczeniu króla. Dwaj bracia S-a służyli w wojsku austriackim, a męża siostry, płk. Mikołaja von Breuninger (Breuningen) S. zdołał umieścić w gwardii lit. Kim był dla S-a Jan Soldenhof, major w 4. pp buławy polnej lit. w r. 1793, nie udało się ustalić.
Estreicher; PSB (Popiel Paweł); Słown. Geogr., I 578; Boniecki, XIII s. 281; Borkowski, Almanach; Łoza, Kawalerowie; Oficerowie Rzeczypospolitej Obojga Narodów 1777–1794. Spisy, Kr. 1999 II; Żerenicki E., Der polnische Adel, Hamburg 1900; – Baczkowski M., W służbie Habsburgów, Kr. 1998; Bocheński A., Przemysł polski w dawnych wiekach, W. 1984; Hass L., Sekta farmazonii warszawskiej, W. 1980; Kęsek M., Powstanie Komisji Kruszcowej i jej działalność w Miedzianej Górze w l. 1782–85, Studia i Mater. z Dziej. Nauki Pol. W., S. C, T. 21: 1976; Kleczkowski A., Różański W., Wójcik Z., Komisja Kruszcowa – geneza i zarys działań, „Studia Kieleckie” R. 11: 1984 nr 1; Konopczyński W., Konfederacja barska, W. 1991; Korzon, Wewnętrzne dzieje; Kula W., Szkice o manufakturach, W. 1956; Łabęcki H., Górnictwo w Polsce, W. 1841; Mann Z., Stanisław August na sejmie ostatnim, W. 1938; Mencel T., Galicja Zachodnia 1795–1809, L. 1976; Michalski J., Polska wobec wojny o sukcesję austriacką, Wr. 1964 s. 29–30; Molenda D., Huty ołowiu w Małopolsce w XIV–XVIII, Studia i Mater. z Hist. Kult. Mater. T. 52: 1979; Niesiołowska-Rothertowa Z., Pałac Blanka, w: Dawna Warszawa w odmienionej formie i nowej treści, W. 1949; Pazdur J., Produkcja broni palnej na Kielecczyźnie w XVIII w., „Studia Kieleckie” R. 11: 1984 nr 2; tenże, Zakłady metalowe w Białogonie 1614–1914, Wr. 1957; Rubinowski Z., Interpretacja górniczo-geologiczna planu kopalni w Miedzianej Górze z 1782 r., „Studia Kieleckie” R. 11: 1984 nr 1; Rybarski R., Skarbowość Polski w dobie rozbiorów, Kr. 1937; Smoleński W., Mieszczaństwo warszawskie, W. 1976; Sobieszczański F. M., Warszawa, W. 1967; Tokarz W., Insurekcja warszawska, Lw. 1934; tenże, Warszawa przed wybuchem powstania 17 kwietnia 1794, Kr. 1911; Waszkiewicz J., Jurydyka Bielino, w: Warszawa XVIII wieku, W. 1972 z. 1; Wołoszyński R. W., Z dziejów mecenatu Stanisława Augusta nad poszukiwaniami górniczymi w Polsce, „Kwart. Hist. Kult. Mater.” R. 7: 1959 nr 3; Zahorski A., Uzbrojenie i przemysł w powstaniu kościuszkowskim, W. 1957; Zielińska T., Szlacheccy właściciele nieruchomości w miastach XVIII w., W. 1987; – Akty Powst. Kościuszki; Buchholtz L., Powstanie kościuszkowskie w świetle korespondencji posła pruskiego w Warszawie, W. 1983; Caché de B., Powstanie kościuszkowskie w świetle korespondencji posła austriackiego w Warszawie, W. 1985; Ciąg dalszy summariuszu czynności konfederacji targowickiej od 12 IV 1793 w Grodnie, nr 447; Magier, Estetyka Warszawy; Materiały genealogiczne, nobilitacje i indygenaty w zbiorach Archiwum Głównego Akt Dawnych, Oprac. A. Wajs, W. 1995; Ostrowski T., Poufne wieści z oświeconej Warszawy, Wr. 1972; Patz J. J., Z okien ambasady saskiej, W. 1969; Protokoły posiedzeń Komisji Kruszcowej 1782–1787, Kielce 1987; Sievers J., Jak doprowadziłem do drugiego rozbioru Polski, W. 1992; Standeserhebungen und Gnadenakte für das Deutsche Reich und die österreichischen Erbländer bis 1806, sowie kaiserlich-österreichische bis 1823, Schloss Senftenegg 1974 V; Stroński A., Najjaśniejsza Delegacjo…, [b.m.r.w.]; Trębicki A., Opisanie sejmu 1793. O rewolucji 1794 r., W. 1967; Vol. leg., VIII 294, 563, X 224; Warszawski Teatr Sułkowskich. Dokumenty z lat 1774–1788, w: Materiały do dziejów teatru w Polsce, Wr. 1957 V; – AGAD: Arch. Król. Pol., rkp. 357 nr 65, 121, Arch. ks. Józefa Poniatowskiego i Marii Teresy Tyszkiewiczowej, rkp. 990, Zb. Popielów, rkp. 84 s. 543, rkp. 210 k. 67, 79v., 80, 218, rkp. 181 s. 346, rkp. 315, rkp. 388 s. 11 i passim, 209, 222, 434, 437, 445–503, rkp. 153 k. 573v.; AP m. st. W.: Kancelaria W. Skorochód-Majewskiego, t. 186 nr 17164; B. Czart.: rkp. 673 s. 83, rkp. 689 s. 509, 515–525, rkp. 750 s. 101–105, rkp. 736 s. 283, rkp. 848 s. 358, rkp. 913 s. 37–46, 497 i passim, rkp. 965 s. 115–126; B. Nauk. PAU i PAN w Kr.: rkp. 1649 k. 188.
Źródło: http://www.ipsb.nina.gov.pl/a/biografia/antoni-aleksander-soldenhoffen-h-wlasnego
Opinia historyka, dr Marii Czeppe z Instytutu Historii PAN w Krakowie o baronie Antonim Soldenhoffie
ZAGRANICZNY EKSPERT
Antoni Aleksander Soldenhoff
Nazwisko Antoniego Aleksandra Soldenhoffa spotyka się w literaturze w najprzeróżniejszych wariantach. Są więc obok Soldynowa: Soltanhof, Sułtanow, Oldenhof, a nawet Soll-Denhoff . Sam podpisywał się Soldenhoffen. Choć jednak wiele postaci przybiera nazwisko, liczba uprawianych przez naszego bohatera profesji i zatrudnień jest znacznie większa Był wszak baronem austriackim, wojskowym francuskim i austriackim, oficerem rosyjskim, konfidentem ambasadora Rosji, masonem, wynalazcą, kontrahentem Antrepryzy Tabacznej i udziałowcem loterii. To wcale nie wszystkie zajęcia barona Soldenhoffa; był też znanym karciarzem i kobieciarzem, co nie przeszkodziło mu zostać dyrektorem, a potem dzierżawcą największego w szlacheckiej Rzeczypospolitej przedsiębiorstwa metalurgicznego.
Pochodził z Austrii, z rodziny Söldner von Söldenhoffen (wg niektorych herbarzy Soldner von Soldenhoffen), był czeskim Niemcem, który służył w armii francuskiej a potem rosyjskiej, a wg innych opuścił w r. 1769 służbę austriacką na korzyść wojsk rosyjskich.
Soldenhoff pojawił się w Polsce prawdopodobnie w r. 1766 w towarzystwie posła francuskiego markiza L. G. de Conflans, który przyjechał pogratulować Stanisławowi Augustowi wstąpienia na tron. W r. 1769 nasz baron był już majorem w wojsku rosyjskim i kompletował w Petersburgu trzytysięczny oddział żołnierzy do walki z konfederacją barską. W Rydze uzupełniali uzbrojenie i stan liczebny przed wkroczeniem do Polski. Brał udział w działaniach przeciw konfederatom, m.in. latem r. 1771, na czele 400-osobowego oddziału, otaczał zgrupowanie wojsk hetmana Wielkiego Litewskiego Michała Kazimierza Ogińskiego. Był tym sztabsoficerem, który przekazał hetmanowi wezwanie do złożenia broni; został wówczas uwięziony przez hetmana. Może znalazł się wśród tych oficerów, których po zwycięstwie hetman wypuścił „na parol”, odebrawszy przyrzeczenie, że przeciw Rzeczypospolitej nie bedą walczyć? Od 1773 r. przeszedł na służbę Rzeczypospolitej; był już pułkownikiem, potem szambelanem królewskim. W 1775 r. dostał indygenat, czyli „nostryfikację” szlachectwa. Z wielkim rozmachem włączył się w życie towarzyskie Warszawy. Był członkiem założycielem Klubu Szlacheckiego w Pałacu Radziwiłłowskim, masonem, popierał ideę sprowadzenia do Warszawy teatru francuskiego, kupił pałac, odsprzedał, skupował weksle, by w ten sposób wejść w posiadanie majątków osób zadłużonych po uszy. A nie było mu trudno, bo wyroki pomagali mu wprowadzać w czyn zaprzyjaźnieni wojskowi rosyjscy z oddziałów, które stacjonowały w Posce i na Litwie. W ten sposób wszedł na parę lat w bezprawne posiadanie m.in. Baranowa w Sandomierskiem, a zatrudniony przez niego dzierżawca poczynił ogromne spustoszenia w okolicznych lasach, pozostałościach Puszczy Sandomierskiej.
Innym sposobem na życie przedsiębiorczego barona była gra w karty, najlepszym zaś poręczeniem opieka rosyjskiego ambasadora. Niezwykłą tegoż ambasadora (Ottona Stackelberga) życzliwość zawdzięczał podobno związkom rodzinnym swej małżonki Katarzyny ze Stackelbergiem. Wszystko to razem nie wystarczało i rozrzutny hulaka Soldenhoff tonął w długach, ale rąk nie załamywał. We wrześniu 1775 r. był w Wiedniu, gdzie próbował znaleźć poparcie dla swoich dość fantastycznych projektów: chciał handlować wołami, zakładać magazyny, w których mogliby kupować Gdańszczanie, i przez to osłabić handel pruski, rozpowiadał, że ma z Polski zlecenie na zakup 40 tys. sztuk broni, ale jego deklaracjom nie dawano wiary; także w Wiedniu znany był z długów karcianych. Zakupił tam tylko kilka sztuk broni, za to nabył majątek ziemski w Czechach. Był już generałem-majorem w wojsku polskim, ale nie dowodził żadnym oddziałem. Próbował zainteresować Austriaków, toczących wojnę o sukcesję bawarską, werbunkiem ułanów w Polsce, ale nie skorzystali z jego ofert. W tym także czasie zaprzyjaźnił się z pewnym awanturnikiem, austriackim radcą górniczym Ferdynandem L. Harrschem, który próbował zainteresować swoimi wynalazkami Stanisława Augusta i prowadził poszukiwania górnicze w Polsce. Około r. 1780 Soldenhoff prawdopodobnie towarzyszył Harrschowi w poszukiwaniach soli w okolicach Buska, być może obserwował jakieś doświadczenia metalurgiczne. Wynajął mu swoją karczmę „Ostatni Grosz” na Solcu w Warszawie i wziął udział w przygotowaniach do pokazu „maszyny meteorologicznej”. Obiecywany wynalazek nie został zademonstrowany; tuż przed pokazem „nadzwyczajne okoliczności” udaremniły ukazanie oczom zgromadzonych pożytecznego (a zapewne nieistniejącego) urządzenia.
Choć pod naciskiem Stackelberga Stanisław August poszukiwał intratnej posady dla Soldenhoffa, przystał też na zwiększenie mu pensji (był wszak generałem i szambelanem), jednak nie uratował barona od bankructwa. Nawet karczmę „Ostatni Grosz” (nomen omen) Soldenhoff musiał sprzedać.
Na przełomie lat 1781/82 Soldenhoff zwiedził Miedzianą Górę oraz Niewachlów k. Kielc i ze swej podróży badawczej przedstawił królowi 5 lutego raport, w którym bardzo optymistycznie ocenił zasoby złóż i możliwości zorganizowania przetwórstwa. Oprócz rud metali spodziewał się wydobywać malachit i azuryt, czynił też nadzieje królowi na możliwości uzyskiwania srebra. Soldenhoff postanowił zostać metalurgiem, ale mógł się powołać tylko na swe zainteresowania; wykształcenia nie miał w tym zawodzie żadnego. Zaoferował królowi zorganizowanie wydobycia ołowiu i miedzi, by przysłużyć się nowej ojczyźnie. Być może na jego zainteresowanie metalurgią wpłynęła współpraca z Harrschem. Oferta została przyjęta i świeżo upieczony metalurg został zatrudniony w dzierżawionych od biskupstwa krakowskiego przedsiębiorstwach związanych z wydobyciem i przetwarzaniem rud ołowiu i miedzi. Powstała wiosną 1782 r. Komisja Kruszcowa powierzyła baronowi stanowisko dyrektora.
Soldenhoff zajął się energicznie pracami w Miedziance i Górnie, a także w Miedzianej Górze i Niewachlowie. Na rozpoczęcie robót i płace dla górników pożyczał pieniądze od Harrscha, otrzymał też fundusz (300 dukatów na 3 miesiące) od Komisji Kruszcowej. We wrześniu 1782 r. prezes Komisji Kruszcowej, biskup Krzysztof Szembek, wizytował przedsiębiorstwo i był zadowolony ze stanu zaawansowania robót górniczych. Podjęto też prace przy budynkach i piecu w Niewachlowie, gdzie mieli pracować przybyli z Węgier odlewnicy; Soldenhoff rozbudowywał zakład, instalował nowe urządzenia i wprowadzał nowe technologie. Musiał mieć wielki dar przekonywania, potrafił bowiem otrzymywać wielokrotnie dotacje dla przedsiębiorstwa i nakłaniał umiejętnie króla oraz skarb koronny do nakładów na dalsze inwestycje i poszukiwania kruszców w innych miejscach. Rosła sława barona i rozgłos „fabryki miedzianogórskiej”, krzepił się duch narodowy tak pomyślnym rozwojem rodzimego przemysłu. Baron dostał Order Świętego Stanisława (1784) i sporo pochwał po królewskiej wizycie w 1787 r.
Niewątpliwie działalność Soldenhoffa odznaczała się sporym rozmachem i inicjatywą; w rezultacie zwiazał się z tą „fabryką” na wiele lat. Zakłady produkowały miedź w sztabkach, spiż, ołów, glejtę, którą sprzedawano garncarzom, i witriol. Z Miedzianej Góry pochodził malachit, którym ozdobione były pokoje Stanisława Augusta. Soldenhoff, „niespracowany w dociekaniach nowych wynalazków doszedł fabrykowania glejty z nieużytecznych mieszanin kruszcowych” (według słów F. Naxa), z czego mogli korzystać garncarze. Dostarczał miedź dla ludwisarni warszawskiej i dla mennicy; jednak jej jakość krytykowano. Z zakładów Soldenhoffa pochodził dzwon, ofiarowany w 1791 r dla kościoła Opatrzności. Bożej. Fabryka zatrudniała ponad 100 osób, była więc największym zakładem hutnictwa kruszcowego w Rzeczypospolitej. Jednak bilans rządów przedsiębiorczego barona był niepomyślny; wydatki przewyższały dochody. Król miewał chyba wątpliwości co do rzeczywistych umiejętności pana Antoniego Aleksandra; z własnej inicjatywy zatrudnił jeszcze specjalistę z Węgier. Także Komisja Ekonomiczna wolała mieć niezależnego informatora i wysłała w charakterze nadzorcy pisarza fabrycznegu Turnera.
W rodzinnym przedsiębiorstwie Soldenhoffów syn Alojzy sprawował urząd kontrolera, potem zajął się handlem produktami z „fabryki”, a energiczna pani Katarzyna, małżonka dyrektora miała propinację, czyli wyłączność produkcji i handlu alkoholem. Na potrzeby zakładu wzniesiono browary i gorzelnie, jednak pani dyrektorowa pilnowała, by pracownicy nie przesiadywali w karczmach po 10 wieczorem i by nie przepijali całej wypłaty.
Dzięki pomocy brata, wojskowego w służbie austriackiej, komendanta Nowego Sącza, Soldenhoff zdołał załatwić po korzystnej cenie dostawy drelichu i sukna na mundury dla wojska polskiego. Sam chciał wziąć udział w wojnie z Rosją w r. 1792, najchętniej w charakterze dowódcy wojsk litewskich. Przecież mógłby pokazać, co potrafi, co tam Kościuszko czy książę Józef! Jednak ten patriotyczny zapał nie przeszkodził mu związać się z Targowicą i przysługiwać się przedstawicielom Rosji. Toteż po wybuchu powstania kościuszkowskiego pamiętano o jego sympatiach i posadzono w więzieniu. Tam też nie tracił animuszu i zdołał przekonać śledczych, że potrafi przysłużyć się sprawie powstańczej, dostarczając broń i surowce do jej produkcji. Został uwolniony.
Im gorsza była sytuacja kraju, tym mniej starał się pan baron o stan zakładów metalowych. Mówiąc wprost, zajął się rabowaniem tego, co jeszcze pozostało. Toteż gdy po wygaśnięciu kontraktu w r. 1797 zakład przejęli Austriacy, podjęli starania o odzyskanie długów fabryki od Soldenhoffa. A nasz bohater zniknął. Chyba nie rozpłynął się w ogólnym zamęcie, jednak jak nie udało się ustalić początku jego kariery, tak samo trudno odnaleźć informacje o jego losach po 1797 r. Ten barwny, rzutki jegomość umiał skorzystać ze skłonności króla i ludzi wpływowych w Rzeczypospolitej do zatrudniania zagranicznych ekspertów. Sam też radził sobie w specyficzny sposób. Zatrudniał fachowców, podpatrywał ich metody, a gdy już nauczył się czegoś od nich, po prostu zwalniał ich z pracy. Wykorzystywał swoje znajomości i swoją pozycję do rożnych ciemnych machinacji: kupował weksle, odsprzedawał je, tak samo handlował zezwoleniami na produkcję tytoniu czy prowadzenie loterii. Myślę, że musiał mieć spory urok osobisty i dar przekonywania; pewnie gdybyśmy gdzieś zetknęli się z nim, namówiłby nas na niepotrzebną polisę czy kartę stałego użytkownika, na kupno zamku na piasku lub poletka na Księżycu.
Maria Czeppe
(źródło: http://www.wiw.pl/wielcy/polacy/antonisoldenhoff.asp)
Andrzej Hamerliński-Dzierożyński. O kartach, karciarzach, grach poczciwych i grach szulerskich. Szkice obyczajowe z wieków XV-XIX, Wydawnictwo Literackie, Kraków, 1976, s. 182
Miejsce kanonika przy zielonym stole zajęli inni równie zagorzali karciarze. Poseł Stanisław Manuzzi, późniejszy targowiczanin; poseł Paweł Łempicki; przedsiębiorczy generał Antoni Soldenhoff, aktualny dzierżawca hut w Miedzianej Górze, ten sam co potem dzielnie dowodził loterią cyfrową. I grano namiętniej niż kiedykolwiek …